Jedyny Polak w Red Bull Air Race mieszka i trenuje w Katowicach [ZOBACZ FILMY I ZDJĘCIA]

Czytaj dalej
Fot. Predrag Vuckovic/Red Bull Content Pool
Katarzyna Kapusta

Jedyny Polak w Red Bull Air Race mieszka i trenuje w Katowicach [ZOBACZ FILMY I ZDJĘCIA]

Katarzyna Kapusta

Od dziecka chciał zostać pilotem. 31-letni Łukasz Czepiela jest pierwszym Polakiem uczestniczącym w zawodach Red Bull Air Race. Jest jednym z 25 najlepszych pilotów na świecie. Latanie to jego pasja.

Słynny dywizjon 303, osławiony bitwą o Anglię podczas II wojny światowej, tworzyli polscy piloci. Nie bali się ryzykownych akcji, jak nikt inny wyczuwali maszyny, na których latali. Polacy byli jednymi z najlepszych pilotów, i tak jest do tej pory. Doskonałym tego przykładem jest Łukasz Czepiela, jeden z 25 najlepszych pilotów na świecie, który uczestniczy w zawodach Red Bull Air Race.

Choć jego korzenie są w Poznaniu, od sierpnia mieszka, pracuje i trenuje w Katowicach. Ten sympatyczny 31-latek, każdego ranka zakłada mundur kapitana, staje przed wielkim airbusem (na co dzień lata w liniach WizzAir), i powtarza sobie, że warto było poświęcić wiele, by zrealizować marzenia.

Czepiela:Wciąż mam sny o lataniu
Red Bull Air Race to jedne z najbardziej emocjonujących powietrznych zawodów. Wykorzystując najszybsze lekkie samoloty wyścigowe, piloci pokonują powietrzny tor przeszkód nisko nad ziemią, manewrując przy tym z prędkością nawet 350 kilometrów na godzinę pomiędzy napełnionymi powietrzem 25-metrowymi pylonami. Piloci akrobacyjni spędzają setki godzin w kabinie, doprowadzając swój organizm do granic wytrzymałości. W zamian dostają ogromną dawkę adrenaliny i piękne widoki, bez których na co dzień już nie potrafią żyć.

Łukasz Czepiela jest jedną z tych osób, które wyśniły sobie latanie i podporządkowały mu całe życie, każdą jego dziedzinę.
Spotykamy się na siłowni w klubie Bażantowo Sport w Katowicach. To właśnie tutaj Łukasz spędza równie dużo czasu co w kabinie pilota. Trenuje, by dobrze przygotować ciało do zawodów. Piloci akrobacyjni znoszą przeciążenia nawet do 10 g (człowiek w stanie spoczynku poddany jest przeciążeniu 1 g, a 0 g w stanie nieważkości). To znaczy, że w trakcie wykonywania skomplikowanych akrobacji w powietrzu ciało pilota staje się 10 razy cięższe. Łukasz waży 75 kilogramów, a to oznacza, że przy niektórych manewrach jego ciało waży 750 kg.

Łukasz, jak na pilota przystało, w każdej sytuacji zachowuje spokój.
- Mówią, że jestem wariatem, ja się nie uważam za takiego - mówi ze stoickim spokojem, ale z błyskiem w oku i z lekko zawadiackim uśmiechem.
- Bo pilot zawsze musi być przygotowany na każdą ewentualność i sytuację? - dopytuję. Łukasz bez wahania odpowiada. - Tak, zwłaszcza w tym sporcie. Gdybyśmy byli takimi wariatami, którym chodzi tylko o adrenalinę, to zostalibyśmy za samolotem. Tutaj trzeba zawsze wiedzieć jak zachowa się samolot, co zrobi za chwilę i gdzie chcemy, żeby za chwilę był. Nie możemy pozwolić sobie na jakikolwiek strach, czy coś, co nas wytrąci z równowagi - zapewnia.

Łukasz od małego śnił o lataniu. Gdy miał 6 lat, ojciec zabrał go na pokaz akrobacji w wykonaniu Janusza Kasperka (pilota, 14-krotnego mistrza Polski i trzykrotnego mistrza świata w akrobacji samolotowej). - Janusz Kasperek zrobił wtedy ślizg na ogon. To jest taka figura, gdzie samolot leci pionowo do góry, a pilot dławi silnik. Ponieważ samolot jest wysoko, to wydaje się jakby silnik przestał działać i samolot zaczynał spadać do tyłu. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Stwierdziłem, że muszę to robić. W zasadzie od tego momentu wszystko się potoczyło w tym kierunku. Śniłem o lataniu, zresztą wciąż mam takie sny - opowiada.

Pracował jako opiekun dzieci
Wszystko zaczęło się jak każde dziecięce marzenie - od sklejania modeli, robienia samolotów z papieru. W wieku 16 lat już latał szybowcami. Jednak zaczęło brakować pieniędzy na jego drogą chłopięcą pasję. U progu dorosłości Łukasz miał przed sobą trudną decyzję. W wieku 19 lat postanowił wyjechać za granicę.

- Nie było mnie już na nic stać, ani na modele, ani na szybowce. Wyjechałem do Anglii. Na początku pracowałem jako opiekun dzieci, później jako mechanik lotniczy, ponieważ miałem trochę doświadczenia, które przywiozłem ze sobą z Polski, a także skończoną szkołę, w której uczyłem się o budowie silników - opowiada pilot. Część wypłaty, którą zarabiał jako mechanik, inwestował w szkolenia lotnicze. W ten sposób zdobył licencję pilota samolotowego. - Na lotnisku, gdzie robiłem licencję, była też drużyna akrobacyjna. Lubiłem oglądać te samoloty. Któregoś dnia po prostu podszedłem do lidera grupy i zapytałem, czy mógłbym robić to samo. Opiekowałem się samolotami w zamian za szkolenia i tak zacząłem latać "na akrobacie" - wspomina z uśmiechem. Trenował tak kilka lat, aż nabrał doświadczenia w akrobacjach i w ogóle w lataniu.

- Zacząłem latać dużymi samolotami, pasażerskimi. Wróciłem do Polski. Pracuję w liniach WizzAir, bazę miałem w Poznaniu. W Poznaniu jest także grupa akrobacyjna "Żelazny", z którą latałem. Zakwalifikowałem się do kadry narodowej i zacząłem reprezentować Polskę na międzynarodowych zawodach. I powoli, powoli w ubiegłym roku trafiłem do klasy unlimited, czyli najwyższej klasy akrobatycznej. Otrzymałem wówczas informację od Red Bulla, że jeśli dobrze mi pójdzie, to zostanę zaproszony do serii Red Bull Air Race do klasy Challanger Cup. I jak na debiut, poszło mi całkiem OK. Teraz latam tam, gdzie chciałem latać od 2004 roku, czyli od momentu, kiedy pierwszy raz widziałem zawody Red Bull Air Race - mówi z dumą, ale i skromnością, a ja się zastanawiam, czy jest tak zdolny, pracowity czy uparty. A może wszystko naraz?! - Jestem uparty, gdybym nie był, na pewno bym się poddał już dawno. Jestem też pracowity. W Anglii pracowałem siedem dni w tygodniu po 14 godzin dziennie. Miałem dwa etaty. Pracowałem od 8 do 16, sprzedając części lotnicze w sklepie, o 16 wychodziłem, szedłem do hangaru i pracowałem jako mechanik, na samolotach akrobacyjnych, do 22. Każdy weekend spędzałem z samolotami i okazało się, że ta ciężka praca się odpłaciła - mówi.

Nawet teraz Łukasz każdy urlop poświęca na zawody, treningi. Czepiela dziś lata samolotem rejsowym, szybowcem i samolotem, którym wykonuje akrobacje. Jak sam przyznaje, latanie szybowcem jest jak medytacja, nie tak jak akrobacje. - Ciężko jest zrobić więcej niż 3-4 15-minutowe loty akrobatyczne dziennie. Są bardzo wyczerpujące fizycznie, jednak w trakcie takiego lotu można dać upust emocjom i pozbyć się negatywnej energii. Gdy odrywam się od ziemi, wszystkie problemy zostają w dole. Jestem ja, samolot i zadanie, które mam do wykonania. Ja po prostu nie mogę żyć bez adrenaliny - kończy.

Łukasz Czepiela jest pilotem akrobacyjnym, który dzięki udziałowi w klasie Challanger Red Bull Air Race rozwija skrzydła na arenie międzynarodowej. W przeszłości pełnił funkcję szefa zespołu w renomowanej brytyjskiej grupie akrobacyjnej Honda Dream Team. Kiedy nie pochłania go latanie po świecie, szuka adrenaliny, uprawiając wędrówkę lub wspinaczkę skałkową. Jest też zapalonym pływakiem.

Katarzyna Kapusta

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.