Otylia Jędrzejczak: Gdy wracam na Śląsk, zawsze serce mi mocniej bije

Czytaj dalej
Tomasz Kuczyński

Otylia Jędrzejczak: Gdy wracam na Śląsk, zawsze serce mi mocniej bije

Tomasz Kuczyński

Pierwszy raz na igrzyskach olimpijskich, w Sydney w 2000 roku, wystąpiła w wieku niespełna 17 lat. Zajęła piąte miejsce w finale na 200 metrów motylkiem. Potem były Ateny, Pekin i Londyn. Teraz „Oti” komentuje w telewizji igrzyska w Rio. Na co dzień poświęca czas dzieciom, chcącym iść w jej ślady, w projekcie Otylia Swim Tour


W Rio trwają igrzyska olimpijskie, które komentuje pani w TVP. Jako zawodniczka brała pani udział w czterech igrzyskach. Powspominajmy trochę.

Mieszkanie za czytanie

Mam przed oczami obrazy wspomnień z moich igrzysk. Sydney - najmłodsza zawodniczka w polskiej ekipie, w sumie jeszcze dziewczynka. Cały czas rozbiegana, wszędzie zaglądałam. Maskotka, którą sobie kupiłam na lotnisku w Singapurze, była olbrzymia, miałam ją potem w pokoju. Po niej wszyscy mnie rozpoznawali, zresztą nazwano mnie maskotką naszej reprezentacji. Byłam ciągle uśmiechnięta, było mnie wszędzie pełno. Mam też obraz finału olimpijskiego, olbrzymie trybuny, dwie Australijki (Susie O’Neill i Petria Thomas - red.), wielki hałas, wrzawa. Tak naprawdę nie słyszałam swego nazwiska, czułam… przerażenie w nogach.

Ateny - wszystko szybko się działo. W pamięci mam te pół godziny przerwy między 100 delfinem a 400 kraulem i przebieranie się. Nie zwracałam uwagi, że trzeba się przebrać przy wszystkich. Pędzenie na dekorację, a potem na start. Wspominam powrót do wioski olimpijskiej po pierwszym medalu, gdzie czekał na mnie napis „Gratulacje Oti” i osoby z reprezentacji, które mnie wyczekiwały. Kamila Skolimowska stojąca na balkonie i krzycząca do mnie z gratulacjami i… pokazując mi tyłek dla zabawy (śmiech).

Nie wspomina pani nic o zwiedzaniu. Ludzie myślą, że sportowcy będąc w Sydney czy Atenach, mogą zobaczyć atrakcje turystyczne.

Nie wspominam, bo nie było na to czasu, ani możliwości. Czas spędza się głównie na pływalni.

Ok. Zostały jeszcze obrazy wspomnień z Pekinu i Londynu.

Pekin - to obraz dużego zdenerwowania. Z jednej strony pewności, że jest się dobrze przygotowanym, a z drugiej złość, że pieniądze biorą górę. Mieliśmy eliminacje wieczorem, a finały rano, do czego ciężko się było przyzwyczaić, szczególnie, jeśli wcześniej się nigdy tak nie startowało. Do tego jeszcze presja, którą sama sobie nakładałam. Ale za to była fajna atmosfera przed budynkiem w wiosce olimpijskiej, poznałam się z piłkarzami ręcznymi - siadali zawsze w takim przesmyku i były z nimi śmichy-chichy. Podobnie z siatkarzami. Wspominam siadanie przed budynkiem i wspólne żarty, czasem płacz, analizowanie występów. Z Pekinu mam właśnie obraz zjednoczonej reprezentacji Polski. Ten blok był duży, przed nim trawnik, na nim zawsze można było kogoś spotkać i z kimś porozmawiać. To obraz przyjaźni - Szymka Kołeckiego, który mnie przytula po starcie, podobnie jak ksiądz Edward Pleń. Co jeszcze? Smog i ponownie żadnej wycieczki. Mam też przed oczami Usaina Bolta, którego spotykałam w wiosce.

Londyn - to takie igrzyska, w których więcej obserwowałam innych, miałam duże doświadczenie. Był stres, ale już inny. Trudno mi go opisać. Niby wiem, że jestem przygotowana, ale nie idzie jakbym chciała. Zdenerwowanie. To były igrzyska dobrej analizy, uczące mnie doceniać to, co zrobiłam, bo wcześniej na to nie patrzyłam. Oprócz tego, pierwszy raz miałam szansę wyjść poza wioskę, było więc zwiedzanie Londynu i spotykanie się ze znajomymi poza wioską. Miałam spokojniejsze podejście do tych igrzysk. Może za spokojne, jak teraz na to patrzę…

Powtarza pani, że dla sportowca uprawiającego dyscyplinę olimpijską, igrzyska są najważniejsze. Dlaczego?

Bo igrzyska jednoczą. W mistrzostwach świata czy Europy obracasz się w gronie tylko tych osób, które uprawiają twoją dyscyplinę sportu. Na igrzyskach tworzysz jedną, wielką rodzinę ze wszystkimi dyscyplinami olimpijskimi. Igrzyska na te trzy tygodnie tworzą zamkniętą rodzinę. Zamkniętą, a zarazem otwartą, Pokazują, że sport jest bez barier i liczy się szacunek dla drugiego człowieka, niezależnie skąd pochodzi. To jest wyjątkowe w igrzyskach. Gdy jedziesz na mistrzostwa w swojej dyscyplinie, to po to, aby tam zdobywać medale. Na igrzyska jedzie się zdobywać medale i chłonąć olimpizm. Te wszystkie cechy igrzysk - szacunek, wspólne przebywanie w różnych miejscach, chociażby na posiłkach w stołówce. W mediach w czasie igrzysk mówi się o medalach, sportowcy też podświadomie myślą o nich, jednak bardziej towarzyszy im myśl, idea Pierre’a de Coubertina, czyli cieszę się, że tu jestem. Najważniejsze jest to, że bierzesz udział w igrzyskach, medale są ich drugą częścią.

Ładnie brzmi, ale czy faktycznie tak jest?

Takie podejście wyczuwa się wśród sportowców, choć przekichane mają największe gwiazdy. Kiedy Usain Bolt porusza się po wiosce olimpijskiej, to każdy chce mieć z nim zdjęcie. Nawet nie ma możliwości znaleźć spokojnego miejsca, trochę odpocząć.

Czyli gwiazdy są nimi również dla innych sportowców?

Dla mnie Michael Phelps jest osobą, którą przebywa cały czas na pływalni, gdzie ja też jestem, więc nie robi to na mnie aż takiego wrażenia, jak dla kogoś, kto jest z innej dyscypliny. Spotkanie w wiosce Novaka Djokovicia lub innych gwiazd, jest fajnym przeżyciem, również oglądanie innych sportów, kibicowanie kolegom z reprezentacji. To się wiąże z igrzyskami, tak jak ich bogata historia, ceremonia otwarcia, zapalenie znicza, Tego nie ma na mistrzostwach świata i Europy.

Coś jest specjalnego w igrzyskach, bo o pani, mimo wielu innych sukcesów, mówi się przede wszystkim mistrzyni olimpijska.

Sukces na igrzyskach powoduje, że zostaje się w pamięci ludzi na lata. Mistrzów świata jest mnóstwo, tak jak mistrzów Europy. Mistrzów medalistów olimpijskich już znacznie mniej.

Podkreśla pani wyjątkowość igrzysk, chociażby ze względu na uroczystość otwarcia, ale nigdy nie brała pani w niej udziału!

Brałam udział w otwarciu igrzysk, ale… zimowych w Soczi, kiedy tam studiowałam (śmiech). Na swoich letnich igrzyskach nie byłam ani na otwarciach, ani na zamknięciach. Następnego dnia miałam już starty, a z otwarcia wraca się o 2-3 w nocy, z pięć godzin spędza się na stojąco, to duże zmęczenie dla organizmu. Zresztą jest zakaz brania udziału w otwarciu, jeśli startujesz już w pierwszym dniu.

Poprzez działalność w swojej fundacji zachęca pani dzieci do uprawiania sportu. Czy fakt, że mają do czynienia z mistrzynią olimpijską budzi ich zainteresowanie?

Tak. Cały czas jestem pytana, jakie to jest uczucie zdobyć złoty medal, usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego, o to ile trzeba trenować, aby coś takiego osiągnąć. Nawet jeżeli dziecko nie do końca wie, kim jestem, to rodzice przychodzą na nasze zajęcia z tą świadomością. Projekt Otylia Swim Tour jest skierowany do dzieci, rodziców, trenerów i nauczycieli wychowania fizycznego. Po pierwsze, aby szerzyć ideę olimpizmu, czyli szacunku, ciężkiej pracy i tego, że nie liczą się medale, tylko przyjemność z uprawiania sportu. Po drugie, aby przekazać moje podejście do sportu, że ciężka praca z czasem przynosi efekt, tylko trzeba do tego cierpliwości. Po trzecie, aby podkreślać, że sport uczy charakteru, uczy wygrywać i przegrywać. Jestem świadoma tego, że nie każdy z nich zostanie zawodowym sportowcem, ale to czego nauczy się w sporcie zostanie na całe życie. To jedna z najważniejszych dla mnie rzeczy. Przy każdym moim projekcie, czy to jest Otylia Swim Tour, czy Mistrzynie w Szkołach, który, mam nadzieję, będzie realizowany w 2017 roku, czy na obozach przeze mnie organizowanych, priorytetem jest uczenie wyznaczania sobie celów. Oprócz tego, to nauka szacunku do pracy, wykonywanej przez siebie i przez innych.

Podkreśla pani, że miała szczęście trafić na właściwych ludzi, gdy była adeptką pływania, choć ogólnie różnie z tym wtedy bywało. Teraz chce pani, aby dzieci miały zapewnioną kompleksową opiekę pod każdym względem - sportowym, psychologicznym, dietetycznym i wychowawczym. Taka jest koncepcja obecnej pani działalności?

Koncepcja jest taka, aby dzieci w drodze do celu zobaczyły, że ważny nie jest tylko sam cel, tylko jak do niego idziemy, czyli małe elementy. I to element psychologii, i diety, i ciężkiego treningu, cholernie ciężkiej pracy - to wszystko ma olbrzymie znaczenie. Ważne też, aby o tym wszystkim wiedzieli rodzice, bo w ten sposób mogą spełniać marzenia dzieci.

Pierwsze zajęcia w ramach projektu Otylia Swim Tour odbyły się w 2015 roku w pani rodzinnej Rudzie Śląskiej. To znaczy, że został u pani sentyment do naszego regionu?

Oczywiście! Za każdym razem, jak jestem na Śląsku, to serce mi mocniej bije. Mam nadzieję, że kiedyś na Śląsku będę mogła tworzyć szersze projekty, aby swoich następców, nie tylko w pływaniu, wspomagać. Ruda Śląska była wybrana w 2015 roku jako pierwsza, a w tym roku będą Katowice. To też się wiąże z moją historią, bo jednak w Katowicach nauczyłam się pływać i tu, w Pałacu Młodzieży, rozpoczęła się moja sportowa kariera.

Kiedy więc zobaczymy panią w Katowicach?

4 września przeprowadzimy zajęcia na obiektach AWF-u. Chcieliśmy to zrobić w Pałacu Młodzieży, ale sala jest w większości zajęta przez sprzęt gimnastyczny, co mnie bardzo cieszy, bo znaczy, że w dalszym ciągu jest bardzo duże zainteresowanie gimnastyką w Katowicach. Projekt jest realizowany przy współpracy z Urzędem Miasta, AWF Katowice, sponsorem głównym firmą Zelmer i naszymi partnerami. Rektor AWF zgodził się bezpłatnie udostępnić nam obiekty, a zawodnicy AZS AWF pomogą nam w organizacji i będą się też od nas uczyli, zdobywali doświadczenie. Wielkie podziękowania dla wszystkich!

Wiem, że jest jeszcze jeden projekt, z którym pojawi się pani w Katowicach…

To Fit Mapa (Sportowa Mapa Miasta w formie aplikacji na telefon - red.), która jest połączona z Otylia Swim Tour. Ja bardzo dużo podróżowałam, moje życie jest życiem na walizkach. Bardzo często przyjeżdżając do jakiegoś miejsca nie wiedziałam, gdzie pójść na spacer, gdzie spędzić aktywnie czas, albo mieszkając w jednym miejscu przez lata, znałam tylko jedną trasę do biegania, jeden park, do którego szłam. Fit Mapa jest takim moim pomysłem, mającym pokazywać sportowe punkty miasta - gdzie są parki, place zabaw, obiekty sportowe, trasy rowerowe, siłownie na powietrzu, gdzie i kiedy będzie się odbywał mecz drużyny z danego miasta, aby móc przyjść i pokibicować. To wszystko, żeby sportu się uczyć od kibicowania, poprzez aktywne spędzanie czasu. Chcę żeby dzieci wraz z rodzicami odstawili telewizor, komputer i wyszli na spacer, przeszli te dwa kilometry, porozmawiali po drodze. Abyśmy wrócili do tego, co najważniejsze - żeby rozmawiać ze sobą, przebywać ze sobą i łączyć to z aktywnością sportową. Bo sport pozwala nam dłużej być sprawnym. Do Fit Mapy dołączone będą przepisy kulinarne przygotowane przeze mnie i przez dzieci. To będą też porady jak wspólnie z dzieckiem przygotować na przykład koktajl czy sok. Dzięki partnerom, którzy do nas dołączają, można zrealizować ten projekt. Są między innymi Zelmer, Miody Polskie, Red Bird. Fit Mapa w Katowicach będzie funkcjonowała już w sierpniu.

Będąc takim wulkanem pomysłów, nie myśli pani, aby je realizować poprzez polityczną drogę? Próbowała pani dostać się do Europarla-mentu w 2014 roku…

Staram się nie wypowiadać o polityce. Tamto doświadczenie spowodowało, że moim marzeniem jest realizowanie projektów, które zresztą były wpisane w treść mojej kampanii. Teraz są one realizowane, bo niezależnie od drogi, chcę robić coś dla innych, dla dzieci.

Czyli polityczna droga już odpada?

Zdecydowanie! Już miałam swoje doświadczenia, zawsze mówię, że każde doświadczenie czegoś uczy i… tyle.

***
Otylia Jędrzejczak
Urodziła się 13 grudnia 1983 roku w Rudzie Śląskiej. Pływacką karierę zaczęła w Pałacu Młodzieży w Katowicach. Na igrzyskach w Atenach w 2004 r. zdobyła złoto i dwa srebrne medale. Jest dwukrotną mistrzynią świata, trzy razy była wicemistrzynią świata, dwukrotnie zdobywała brąz. Pięć razy była mistrzynią Europy. Trzykrotnie biłarekord świata na 200 metrów motylkiem. Karierę zakończyła 5 czerwca 2014. Prowadzi zajęcia na AWF Warszawa. Jest założycielką Fundacji Otylii Jędrzejczak.

Tomasz Kuczyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.