Śląskie okno na wodny świat. Zobaczcie gliwicki port [FILM I GALERIA ZDJĘĆ]

Czytaj dalej
Bartosz Pudełko

Śląskie okno na wodny świat. Zobaczcie gliwicki port [FILM I GALERIA ZDJĘĆ]

Bartosz Pudełko

Z Gliwic łodzią do Berlina, Amsterdamu, a nawet Marsylii? Tak, to możliwe. Gliwice mają swój port, który w latach świetności był ważnym punktem na wodnej mapie Polski i Europy. I choć dziś barki z węglem już stąd nie wypływają, to nie oznacza to, że w porcie nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie.

Z czym może kojarzyć się górnośląskie miasto? Z górnictwem, przemysłem, hutami? Z pewnością tak, ale już znacznie rzadziej pojawi się skojarzenie z portem. A tak jest właśnie w przypadku Gliwic.

Wodna autostrada startowała w Gliwicach

Portowe tradycje Gliwic sięgają przełomu XVIII i XIX wieku choć towary drogą wodną spławiano ze Śląska już od średniowiecza. W 1792 roku z inicjatywy Fryderyka Wilhelma II rozpoczęła się budowa Kanału Kłodnickiego, który połączył Gliwice z Odrą. Pierwsze barki popłynęły nim w 1806 roku. Port zlokalizowany był w centrum miasta pomiędzy dzisiejszymi ulicami Zwycięstwa i Dworcową. Kanał Kłodnicki i port zakończyły działalność w 1936 roku. Zastąpiły je nowy kanał – Gliwicki oraz nowy port, które funkcjonują do dziś.

Budowa nowego portu i kanału rozpoczęła się w latach 30-tych i była związana z sytuacją polityczną. III Rzesza potrzebowała coraz więcej węgla i stali ze Śląska. Transport wodny wciąż jest najtańszy, a połączenie Gliwic z Odrą daje możliwości dopłynięcia w głąb Niemiec i dalej. O tym, jak istotna dla Rzeszy była to inwestycja świadczy fakt, że kamień węgielny pod budowę kanału 14 maja 1934 roku wmurował Rudolf Hess. On także dokonał uroczystego otwarcia 8 grudnia 1939 roku, a oficjalna nazwa kanału brzmiała przez pewien czas Adolf Hitler Kanal.

Kliknij w przycisk "Rozpocznij zwiedzanie" i zobacz nagrania wideo z portu w Gliwicach

Szczyt znaczenia Kanału Gliwickiego przypada na lata 70-te. Wówczas była to swego rodzaju wodna autostrada łącząca Śląsk ze Szczecinem. Z czasem jednak transport wodny zaczął tracić na znaczeniu. Od dwóch lat z portu nie wypływają już barki, ale nie oznacza to, że nic się tu nie dzieje.

Pociągi, kontenery i elektromagnetyczne suwnice

Na terenie portu funkcjonuje Śląskie Centrum Logistyki SA zajmujące się transportem, spedycją i magazynowaniem towarów. Te przyjeżdżają i wyjeżdżają drogą kolejową lub samochodową.

- Barki przestały wypływać z portu z powodu remontu śluz na Kanale Gliwickim. Faktycznie znaczenie transportu wodnego w Polsce spada, ale to wciąż najtańsza droga i po zakończeniu remontu nie wykluczamy, że barki znów będą kursować – mówi Robert Goc, menedżer ds. kluczowych projektów w Śląskim Centrum Logistyki SA.

Dodaje, że spadek popularności transportu wodnego w naszym kraju wynika z braku odpowiedniej infrastruktury.

- Ona kiedyś była, ale jak w przypadku każdego transportu o drogi trzeba dbać. W Polsce niestety stało się inaczej i rzeki są po prostu zapuszczone. Nie dba się o nie należycie. Poprawa tej sytuacji wymagałaby wielomilionowych inwestycji – wyjaśnia Robert Goc.

Odra do transportu nadaje się najlepiej z polskich rzek. Jest połączona z siecią wodnych dróg w zachodniej i południowej Europie, więc teoretycznie możliwe jest przepłynięcie z Gliwic do Amsterdamu czy Marsylii. Z gliwickiego portu barki płynęły jednak najczęściej do Wrocławia czy Szczecina. Węgiel w specjalnych wagonach przyjeżdżał nad jeden z basenów portowych i przy pomocy żurawia był przenoszony na barki. Rozładunek jednego pociągu, czyli ok. 1500 ton, trwał ok. 2-3 godzin. Dziennie udawało się rozładować do 8 tysięcy ton. Przeładunek węgla nadal się tu odbywa, ale transport prowadzony jest drogą kolejową.

Działalność ŚCL to nie tylko transport węgla. Inną część portu zajmuje terminal kontenerowy. Towary z portów morskich, np. Gdańska, Hamburga czy Rotterdamu, trafiają tu koleją i są przeładowywane do samochodów. Terminal ma 3 ha powierzchni i mieści 1700 kontenerów 20-stopowych. Trwają prace nad powiększeniem go o kolejne 3 ha.

Kolejną część portu zajmują magazyny. ŚCL ma około 20 tys. metrów kwadratowych magazynów. Część z nich wynajmuje, w pozostałych samo prowadzi działalność. Największe magazyny mają po 5 tys. metrów kwadratowych. W jednym z nich przeładowywana jest stal w postaci zwojów lub płaskich arkuszy. Towar z pociągu trafia do magazynu, a z niego do finalnych odbiorców transportem samochodowym. Gigantyczne stalowe zwoje przenoszone są suwnicami. Niektóre z nich wyposażone są w elektromagnetyczne głowice. Cały system może obsługiwać jeden człowiek.

Drugi magazyn służy przede wszystkim środkom chemicznym, również tym żrącym czy łatwopalnym. Tu znajduje się zaplecze wszystkich płynów potrzebnych do produkcji samochodów w pobliskiej fabryce Opla. Ze względów bezpieczeństwa magazyn posiada np. antyelektrostatyczną posadzkę, zbiornik na ewentualne wycieki oraz instalację tryskaczową. W budynku można kontrolować temperaturę albo w razie potrzeby błyskawicznie wymienić w nim powietrze.

- Działalność Śląskiego Centrum Logistyki SA stale się rozwija. Obroty wzrosły od 3 do 33 mln zł w ciągu 10 lat. Zapotrzebowanie rynku wciąż rośnie, dlatego też planujemy budowę kolejnego magazynu. Będzie on miał 10 tysięcy metrów kwadratowych, a więc dwa razy więcej niż największy z naszych dotychczasowych magazynów – mówi Robert Goc.

Jeśli nie transport, to turystyka

Barki z portu już nie wypływają, ale to wcale nie oznacza, że baseny portowe stoją puste. O to aby pamięć o wodnym potencjale Gliwic nie zniknęła dbają pasjonaci z Mariny. Przystań motorowodna znajduje się w porcie i działa od dwóch lat. Dzięki niej możemy korzystać z turystycznych dobrodziejstw portu i Kanału Gliwickiego. W Marinie wypożyczymy łódź (od małych motorówek do houseboatów, czyli domów na wodzie), możemy także liczyć na sternika jeśli sami nie mamy patentu. Znajduje się tu również sklep żeglarski, a jeśli mamy własną łódź, możemy ją tu cumować.

Z Mariny organizowane są wyprawy po Kanale Gliwickim. W ciągu kilku godzin dopłynąć można do zespołu pałacowego w Pławniowicach. 10 km od portu znajduje się tzw. kolonia kormoranów. Te wielkie ptaki można zresztą spotkać w samym porcie. Po 40 kilometrach kanał wpada do Odry w Kędzierzynie-Koźlu. Jeśli z kolei mamy wolne 4 dni możemy popłynąć do Wrocławia. Gama możliwości jest więc ogromna, a mimo to Kanał Gliwicki nigdy wcześniej nie był wykorzystywany w celach turystycznych.

- Sądziliśmy, że to ogromny potencjał turystyczny miasta i regionu. Podróżowaliśmy po wodnych drogach w Niemczech czy Holandii i pomyśleliśmy: dlaczego nie zrobić czegoś takiego u nas. Kanał Gliwicki daje ogromne możliwości podróżowania – mówi Ewa Sternal, założycielka Mariny Gliwice.

Z Mariny doskonale obejrzeć możemy również sam port, jego nabrzeża, dalbowisko (rząd stalowych słupów, przy których łodzie oczekiwały kiedyś na wejście do portu). W ciągu kilku minut dotrzemy do pierwszej z sześciu śluz na kanale (a właściwie ostatniej, bowiem ich kolejność liczona jest od Odry). To śluza Łabędy, którą oglądać możemy również z mostu na ul. Staromiejskiej. To najmniejsza śluza na kanale. Piętrzy wodę o ok. 4 metry, a prześluzowanie trwa 7 minut. W sumie wszystkie śluzy zmieniają poziom wody o 43 metry.

Bartosz Pudełko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.