Tropikalna przygoda w sercu Śląska. Zapraszamy na wirtualny spacer!

Czytaj dalej
Marlena Polok-Kin

Tropikalna przygoda w sercu Śląska. Zapraszamy na wirtualny spacer!

Marlena Polok-Kin

Pięć światów w jednym miejscu - od pieprzu, kardamonu, goździka i kawy poprzez wyprawę w tropiki, przez pawilon historyczny, na pustynię, aż po najnowszą atrakcję - podglądanie podwodnego świata. Musicie to zobaczyć.

Jedna wizyta w tym unikatowym na Śląsku miejscu nie wystarczy. Na 2,5 tysiącu metrów kwadratowych, na dwóch poziomach palmiarnia miejska w Parku Chopina prezentuje grubo ponad osiem tysięcy roślin i jest drugą - po poznańskiej - co do wielkości palmiarnią w kraju.

Czym się szczyci? Przede wszystkim - powodzeniem wśród zwiedzających. Co ich kusi? Sprawdźcie!

Nad waszymi głowami zawirują liście 160-letnich palm - najstarszych w kraju feniksów kanaryjskich, zobaczycie także niezwykłą niebochronkę. Są też takie rośliny, których nie spotkacie w żadnym innym obiekcie w Polsce. Wytężajcie też wzrok i słuch - zobaczycie tu egzotyczne ptaki i zwierzęta. Przykład? Unikatowy "wybieg" mrówki-grzybowniczki.

- Mrowisko w momencie, kiedy było zakładane (czyli rok temu), składało się z kilkudziesięciu mrówek. W pawilonie tropiku panują dla kolonii idealne warunki i dlatego obecnie szacujemy, iż populacja przekroczyła tysiąc osobników. W naturze, im kolonia jest liczniejsza, tym robotnice penetrują większy obszar. Aby zachować zgodny z naturą sposób funkcjonowania - zwiększyliśmy odległość, którą muszą pokonać robotnice, aby pozyskać liście i zanieść je do głównego gniazda. Teraz mrówki muszą pokonać w jedną stronę około 15 m - tłumaczą w gliwickiej palmiarni.

Choć jednak gliwicka palmiarnia przez dziesięciolecia zmieniła się nie do poznania - nie zmieniła założonego przez jej dyrektora Richarda Riedla charakteur - od lat 20. ubiegłego stulecia - wciąż służy przede wszystkim rekreacji, wypoczynkowi i przysparzaniu pozytywnych doznań estetycznych.

- Naszym celem nie jest kolekcjonowanie maksymalnej ilości roślin, ale pozyskiwanie i prezentowanie takich, które są okazałe, robią wrażenie, czyli tak zwane rośliny soliterowe. Nasza bogata ekspozycja ma także walory edukacyjne - tłumaczy Marek Bytnar, kierownik gliwickiej palmiarni miejskiej.

Jak zwiedzać palmiarnię w Gliwicach? Można dowolnie, ale warto, zwłaszcza na początek, skorzystać z zaproponowanej trasy. Siadamy na ławeczce w pierwszym pawilonie - a czekają na nas cztery. Zaczynamy od pawilonu roślin użytkowych (a więc wykorzystywanych przez człowieka w gospodarce), skąd czeka nas wyprawa w tropiki, do pawilonu historycznego, w królestwo sukulentów, a na koniec - podglądanie wodnego świata.

W liściach nad moją głową panoszą się pomarańcze, na wyciągnięcie ręki krzew obsypany niewielkimi owocami kumkwatu, wypatruję dorodnych cytryn. Cytrusy są tu bogato reprezentowane i wciąż dochodzą nowe rośliny. Jest kawa, ostrokrzew peruwiański, znany jako yerba mate. Kardamon, laur, goździk i wiele rodzajów pieprzu.

Marek Bytnar zwraca moją uwagę na chlebowca świętojańskiego - roślina wytwarza strąki z charakterystycznymi niezwykle regularnymi nasionami - starożytni na Bliskim Wschodzie zauważyli, że są idealnie jednakowe i mają taką samą wagę. Służyły więc jako odważniki - mają masę około 0,2 g (wzorzec karata) i służyły im do ważenia kamieni szlachetnych.

Intryguje roślina z szarymi, zwisającymi owocami, wysoko tuż przy szybie dyndają na wątłych gałęziach podłużne, omszałe owoce. Okazuje się, że to drzewo kiełbasiane - zawieszone wysoko owoce rzeczywiście przypominają brązowe, grube kiełbaski, które mogą ważyć nawet 5 kg. Nazywane afrykańską apteką, jest wykorzystywane w przemyśle kosmetycznym - dodawane jest do kremów ujędrniających, m.in. biust.

W tym pawilonie obejrzymy także m.in. makadamię (dodawaną do kremów, szamponów i innych kosmetyków) i wiele innych roślin z dalekich krajów, których nazwy znamy z życia codziennego. A ja jeszcze chwilę nie ruszam się z ławki, słuchając rozświergotanej kłótni papużek falistych.

Wielkie, żywozielone połacie liści bananowca rozpoznaję od razu. Marek Bytnar jednak mnie rozczarowuje - próżno wypatrywać w jego koronie owoców, do których jesteśmy przyzwyczajeni - to bananowiec włóknodajny, z którego wyrabia się liny okrętowe i sznury.
Na jego jadalnych kuzynów miejsce w palmiarni już czeka. Te jednak, które kupujemy w marketach - okazuje się, że są wielokrotnymi mieszańcami...

Zachwyci Was tu na pewno stara oliwka charakterystycznym szarym pniem - rodem z Toskanii - a jednak swoim pokrojem przypominająca drzewo z Ogrodu Oliwnego - ten okaz ma aż 200 lat!

Zmienia się temperatura i wilgotność - jesteśmy W tropikach - bogactwo zieleni, pokroju liści, palm, a wreszcie - zachwycających storczyków w podświetlanym akwarium. Rosnące tu rośliny nie przechodzą okresu spoczynku (jak ma to miejsce w pawilonie roślin użytkowych).Obecne tu rośliny tworzą piętra - tak, jak to się dzieje w prawdziwym, tropikalnym lesie. Kaskada i oczko wodne robią oszałamiające wrażenie - uważajcie, nie przechylajcie się przez barierkę - w wodzie pływają piranie! Górne piętra tworzą palmy i pnącza, które opanowały cały pawilon.

Zatrzymajcie się i studiujcie wszystkie poziomy!

Prawdopodobnie najstarsze palmy w Polsce znajdziecie w pawilonie historycznym - to te 160-letnie. Ten pawilon ma około 22 metry wysokości i aż 900 mkw. powierzchni. Tu znajdziecie słynne (i o których będzie jeszcze mowa) feniksy kanaryjskie oraz palmę niebochronkę rodem z Cejlonu, którą w palmiarni pieczołowicie pilnują przed... kwitnieniem. A wszystko dlatego, że po wydaniu kwiatu - palma ginie.

Nagła zmiana klimatu - i wkraczamy w królestwo sukulentów. O fotelu teściowej nikt już nawet nie wspomina - tak wydaje się spowszedniały (a okaz, który tu rośnie ma naprawdę rozmiar pokojowego pufa). Zwolennikom hodowli tego typu roślin aż zapiera dech, gdy spoglądają na ośmiometrowe cereusy...
Obejrzycie tu blisko dwa tysiące najrozmaitszych okazów...

Najmłodsza atrakcja miejskich tropików to palwilon akwarystyczny. Zaskakująca dla widza jest uroda ryb z polskich rzek- dorodnego, nakrapianego pstrąga, okoni czy też płoci - te ryby pokazane są w celach edukacyjnych. A przy okazji- co ciekawe- te okazy, a nie egzotyczne - okazały się najtrudniejsze w utrzymaniu - potrzebują chłodzenia wody, mocnego jej natleniania oraz stwarzania im nurtu zbliżonego do tego, jaki mają w naturze.

Efekt „wow” wzbudza jednak akwarium z rybami amazońskimi. Jego mieszkańcy (w tym efektowne, grafitowoczarne piranie) każdego dnia pochłaniają nawet trzy kilogramy pokarmu i czują się tu znakomicie - potężna arapaima w naturze może osiągać nawet cztery metry, w gliwickim akwarium w ciągu półtora roku przybyło jej z pół metra. Na nasz widok popisy zwinnego spływania z górnej części akrylowego akwarium w dół prezentuje wielka, nakrapiana płaszczka.

Jak tłumaczy Marek Bytnar, dzięki temu, że akwaria mają taką potężną objętość, pozwala to na zgromadzenie w jednym zbiorniku wielu gatunków, co w warunkach domowych nie byłoby możliwe.

Decyzja o wybudowaniu gliwickiej palmiarni sięga roku 1924. To wówczas w mieście odbyła się wystawa roślin egzotycznych. Prawdopodobnie - w sąsiedztwie rynku. Informacje na ten temat, z zachowanych doniesień prasowych - są dość skąpe. Takie ekspozycje były w owym czasie dość powszechne, taka wystawa podnosiła prestiż miasta. O pozyskanie egzotycznych eksponatów było stosunkowo łatwo - Niemcy były państwem kolonialnym, z terytoriami w Afryce.

Nie było rzadkością, że gliwiczanie podróżowali w tamte rejony i przywozili sobie egzotyczne pamiątki - także żywe. W ten sposób do zalążków dzisiejszej palmiarni trafiały małpy, jak i krokodyle - przerośnięci pupile zaczynali przeszkadzać w domu i trafiali pod opiekę palmiarni. Podobno miejscowa prasa odnotowała także przypadek - że dorodnego krokodyla odnaleziono w Kłodnicy.
Niestety - dziś nie ma takich możliwości, przede wszystkim ze względu na szczupłość miejsca, aby przyjmować okazy fauny.

Z całą pewnością wciąż znajduje się w gliwickiej palmiarni miejsce dla przerośniętych egzotycznych roślin, które gorliwi hodowcy chcą oddać w doskonałe i doświadczone ręce.

Najcenniejszymi roślinami i najbardziej okazałymi, które pozostały po wystawie roślin egzotycznych w Gliwich i do dziś stanowią dumę gliwickiej palmiarni, są jednak trzy gigantyczne palmy feniks kanaryjski (mają siedemnaście metrów wysokości).To one wymusiły rozbudowę istniejących szklarni i oranżerii i zamianę ich w palmiarnię z prawdziwego zdarzenia. W 1935 roku wybudowano szklarnię o wysokości 12 metrów i powierzchni 500 mkw.Powiększono kaktusiarnię i wybudowano akwaria.

Marlena Polok-Kin

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.